wtorek, 9 września 2014

Rozdział VIII

Dedykacja dla kochanego prawiczka ski - Kindzi XD Także no, w końcu Ci dodaje ten rozdział. Soreczka że tak długo :D

Wzięłam dużego łyka drinka. Usiadłam na kuchennym blacie, i obserwowałam bawiących się ludzi. Britany wyszedł na zewnątrz, ze znajomymi na papierosa, więc z procentami we krwi ruszyłam w stronę Mata. Chłopak opierał się o ścianę, i rozmawiał z organizatorem imprezy.
- Hej - położyłam rękę na jego ramieniu.
- Cześć - odwrócił się, i zmierzył mnie wzrokiem. Wiedziałam że nie był do końca sobą, przez alkohol. Miałam ochotę przywalić mu w twarz i powiedzieć jakie to niebezpieczne, ale coś mnie powstrzymywało. W końcu w stanie upojenia wszystko jest łatwiej zrobić, czyż nie?
- Co Wy na to, żeby zagrać w butelkę? - uśmiechnęłam się do dwójki mężczyzn, a oni po paru sekundach zaczęli zbierać ludzi do gry.

- Jakieś specjalne zasady? - krzyknęła dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie, a ja westchnęłam głośno.
- No to zaczynamy - uśmiechnęłam się, do Oliviera, który zajmował miejsce obok mnie.
- Av, nie pozwolę żebyś wypełniała jakieś chore zadania, niewyżytych nastolatków - burknął Britany, który najwyraźniej obraził się że zgodziłam się w to zagrać, a co najgorsze - wymyślić taką zabawę.
- Nie zachowuj się jak gburowaty, stary gościu - fuknęłam, i odwróciłam się do niego - jeśli będę chciała to wykonam zadanie, mimo wszystko jakie będzie.
Spojrzał na mnie niedowierzająco, a ją odwróciłam się i patrzyłam jak butelka kręci się wokół własnej osi.
- Avril! - Ciemnowłosa dziewczyna, którą widziałam pierwszy raz w życiu, uśmiechnęła się do mnie.
No tak. Padło na mnie.
- Pójdziesz z Matem na chwilę do góry. - Wystrzeżyła, zęby niepierwszej świeżości, w żółtawym kolorze.
- Nie zgadzam się. - Usłyszałam za swoim uchem protest mojego towarzysza. Zignorowałam go, i wstałam.
- Masz moje zdanie w poważaniu?! - popatrzył na mnie ostrzegawczo.
- Mam - przechyliła głowę - nie będziesz mi rozkazywać.

- Twój chłopaczek się zirytował - usiadł na łóżku, które najwyraźniej należało do Oliviera. Pokój był w kolorze grafitowym, a meble czarne, ze srebrnymi dodatkami. W rogu stał zabytkowy rower, a centralnej części duże drzwi na taras.
- Chłopaczek? - spoczęłam obok niego, obrzucając go pytającym spojrzeniem.
- Ta - spojrzał na telefon, który wibrował i wyłączył go.
- Mhm - poprawiła włosy. - Co powiesz żeby wybrać się w któryś dzień na jakąś dyskotekę?
- A co Ty mnie tak zapraszasz w różne miejsca? - zaśmiał się cicho.
- Wydajesz się być fajny, a nasza znajomość głupio się zaczęła. - uśmiechnęła się.
- Hobby łączy ludzi. - Wstał, i zawiązał sznurówkę w czarnym vansie - chodź już.
© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock