poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział IV

Z głębokiego snu obudził mnie dzwoniący telefon. Niechętnie podniosłam się z łóżka i przetarłam zaspane oczy. Wzięłam brzęczące urządzenie do ręki, i odblokowałam połączenie.
-Słucham? -mruknęłam do słuchawki
-Hej Av. -rozbrzmiał przyjemny głos Britany'ego.
-Cześć. -rozpromieniłam się
-Tak sobie pomyślałem, że może poszlibyśmy do kina? -zapytał nieśmiało
-Z chęcią. Horror. -zaśmiałam się
-Kupuję bilety.
-A na jaki?
-Zdaj się na mój gust.
-Zdaję. -uśmiechnęłam się sama do siebie i przerwałam połączenie. Z optymizmem zaczęłam przeglądać szafę, wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy i pognałam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic na ochłodzenie, a następnie założyłam wybrane ubranie /klik/. Schodząc po śniadanie do kuchni, zajrzałam do wszystkich pokoju, ale nie było nikogo. Podśpiewując piosenkę, która chodziła mi po głowię od wczorajszego sympozjum zaczęłam krzątać się, wyciągając potrzebne składniki do omletów oraz smoothie. Włożyłam owoce do robota kuchenne, i przerzuciłam piekącego się placka na drugą stronę. Gdy zjadłam posiłek, ktoś z całej siły zapukał do drzwi frontowych. I jeszcze raz.
-Moment! -krzyknęłam z buzią pełną czekolady -słucham? -zmarszczyłam brwi patrząc na stojącą ciemną blondynkę, o niebieskich oczach i ubrana w czarną bluzkę, również czarne rurki, i czerwone vansy.
-Przyszłam tylko na chwilkę więc nie musisz mnie zapraszać do środka -rzuciła sarkastycznie
-Nie jestem kulturalna więc wybacz, ale nawet nie zaproponowałabym Ci tego -uśmiechnęłam się kpiąco
-Przejdę do sedna sprawy, bo jesteś dokładnie jak słyszałam -skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
-Dajesz, nie mam czasu na bzdury.
-Może z innymi przeciwnikami miałaś łatwiej, ale teraz Ci się nie uda.
-O czym Ty mówisz? -byłam zdezorientowana
-Mat. Mówi Ci to coś?
-No mówi, mówi. Chłopczyk się mnie boi, postrzeliłam mu łapkę. Co jeszcze raz? -odsunęłam się od drzwi chcąc je zamknąć, ale dziewczyna stojąca naprzeciwko przytrzymała je stopą.
-Chciałam Ci po prostu powiedzieć że jeżeli on teraz nie da rady się z Tobą rozprawić, to ja mu pomogę.
-Ach tak? Pomożesz mu. Nie strasz mnie -mruknęłam
-Nie straszę, uprzedzam -szepnęła
-Słuchaj, ja się ani Ciebie, ani jego nie boję. Zgaduję że nigdy broni w ręce nie trzymałaś, więc pozwól ale zakończę tę bezsensowną konwersację z Tobą, iż nie mam na to ani ochoty ani czasu. -trzasnęłam drzwiami i  z bananem na twarzy usiadłam na bordowej, skórzanej sofie.

-Idziemy do parku? -Britany wziął mnie za rękę
-Jasne -uśmiechnęłam się na ten widok. Długo na to czekałam, i myślałam że się nie doczekam. Usiedliśmy na ławce w parku, a ja położyłam głowę na ramieniu chłopaka. Nagle przed oczami przemknęła mi sylwetka i twarz kobiety, która złożyła niezapowiedzianą wizytę w moim domu. Popatrzyła się na mnie, i uśmiechnęła szyderczo.
-Znasz ją? -wskazałam głową na przechodzącą postać po drugiej stronie ścieżki parku
-Znam, to jest Blee.
-Była dzisiaj u mnie, i groziła mi -uśmiechnęłam się szeroko na wspomnienie jej gróźb
-Co takiego? -odwrócił się gwałtownie i spojrzał w moje święcące oczy
-No tak, powiedziała że jak Mat nie da rady sam się na mnie zemścić, to ona mu pomoże.
-Ona jest nieobliczalna -pokręcił głową z niedowierzaniem
-Nie boję się -mruknęłam
-Pomogę Ci.
-Dziękuje -przejechałam opuszkami palców po jego delikatnym zaroście. -A własnie Britany, byłam wczoraj u Mata.
-Po co tam byłaś?
-Chciałam po prostu zobaczyć jak się czuję, polubiłam go. Poznałam go na imprezie u Satiany.
-Czyli to Twój kumpel?
-Znajomy, tylko znajomy. Słuchaj -wstałam i wzięłam do ręki torebkę -będę już jechać. Liczę na to że przyszedł już mój wynik czy dostałam się do Harvardu w Cambridge.
-A fakt mówiłaś. Odprowadzę Cię -automatycznie znalazł się przy mnie. W ciszy doszliśmy na parking gdzie stał mój samochód. Otworzyłam drzwi i wrzuciłam torbę na tylne siedzenie.
-Dziękuję za dzisiaj -pocałowałam go w policzek
-Ja też, było wspaniale. Zadzwoń gdyby przyszło potwierdzenie. -uśmiechnął się i zamknął mi drzwi. Wolno wyjechałam z postoju, i skierowałam się w stronę domu.
Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Ściągnęłam buty, a torebkę i klucz rzuciłam na komodę w holu.
-Avril! -usłyszałam głos mojego ojca -chodź tu!
-Moment! -weszłam do łazienki i poprawiłam włosy które sterczały każdy w inną stronę. -Kurwa -mruknęłam gdy gdy kosmyk przy szyi zawinął się w loczka -wspaniałe wilgotne powietrze, kocham to. -wyszłam z pomieszczenia i weszłam do salonu gdzie siedzieli moi rodzice.
-Patrz -mama podała mi białą kartkę
-Co to jest? -spojrzałam zdezorientowana -to jest ten list? -oprzytomniałam
-Tak -wyszczerzyła dwa rzędy lśniąco białych zębów
-Dostałam się? -zmarszczyłam brwi i podniosłam kąciki ust ku górze
-Czytaj.
Drżącymi rękami rozerwałam kopertę uważając na zawartość, i otworzyłam zwiniętą białą kartkę. Przeczytałam wielokrotnie nie mogąc uwierzyć. Właśnie dostałam się na wymarzone studia. Usiadłam na fotelu i napiłam się whisky ze szklanki, która leżała z bursztynowym trunkiem na stoliku do kawy.
-I jak?
-Nie wierze. -szepnęłam -nie wierzę.
-Uwierz! -mama zaklaskała w dłonie
-Gratulację słonko -tata przytulił mnie -jesteśmy z Ciebie dumni.
-Bardzo nawet -matka poprawiła kosmyk różowych włosów -w październiku zaczynasz studia.
-Dużo czasu jeszcze, ale zacznę już przygotowania. Dobrze by było gdybym miała jakieś książki żeby czegoś się już nauczyć, potem będę zawalona nauką.
-Jutro Ci je wszystkiego kupię.
-Okej, dzięki. Idę do siebie. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień -uśmiechnęłam z niedowierzania i weszłam po schodach do swojego pokoju. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni, i wystukałam szybko sms'a do Britany'ego.

*Zdałam! Wyjeżdżam w październiku. xx*

2 komentarze:

  1. Ajgsjakfahkjfakas Jula, świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdzial, ide czytac pozostale x @palvinachos

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock