środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział I

-Co robisz jutro po szkole? -siedziała obok mnie dziewczyna o imieniu Satiana z błękitnymi oczami
-Zlecenie -zapaliłam papierosa
-Rodzinka wie?
-Coś Ty, matka cały czas w tej swojej klinice, ojciec cały czas w kancelarii, mam spokój totalny -strzepnęłam część wypalonego papierosa na trawę
-A co zrobisz jak się dowiedzą?
-O niczym się nie dowiedzą -zaśmiałam się pod nosem -niby skąd?
-A co z kasą?
-Oni mi dają kasę co chwilę i myślą że stąd ją mam. Dobra idę, obiecałam im że przyjdę na rodzinną kolację, dziadki od strony matki mają przyjechać -skrzywiłam się -będzie krzyk jak nie przyjdę -zaśmiałam się sama do siebie na wspomnienie ostatniej takiej akcji. Skierowałam się do wyjścia z parku i podążyłam w stronę domu. Otworzyłam duże drzwi zrobionego z białego szkła, i weszłam na biały przestronny korytarz.
-Avril -mama ubrana w czarną klasyczną sukienkę sięgającą przed kolana podbiegła do mnie
-Co jest ?-mruknęłam i ściągnęłam białe conversy
-Przyjechali już, a Ciebie nie ma -przybliżyła się do mnie -paliłaś -rzuciła twardo
-Nie rób z tego powodu problemu, mam 19 lat.
-Nawet 19 -latkowie chorują na raka płuc, przebieraj się i chodź. -wróciła do salonu. Weszłam po drewnianych schodach i otworzyłam pierwsze drzwi po prawej. Był to mój pokój. Pomieszczenie urządzone było w kolorze bieli, czerni i szarości. Na ścianach były białe cegły, na podłodze również biały dywan, meble były w kolorze białego, a dodatki czarne i szare. Na jednej ścianie rozpościerało się wielkie okno od samego dołu ściany do sufitu. Podeszłam do szafy i przesunęłam jedną część szafy. Wybrałam ciuchy i weszłam do swojej łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmywający ze mnie zapach papierosów i ubrałam się /klik/. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i wyszłam ze swojego pokoju. Pchnęłam duże drzwi prowadzące z korytarza do wielkiego pomieszczenia gdzie znajdowała się kuchnia, jadalnie i salon i pewnym krokiem zaczęłam iść w stronę dochodzących głosów. Stanęłam przy ścianie części jadalni i odchrząknęłam. Banda snobów -mruknęłam pod nosem gdy cała rodzina, oprócz moich młodszych sióstr starała się pokazać co wie na dany temat.
-Dzień dobry! -podniosłam teatralnie ręce do góry i usiadłam na wolnym krześle obok Aleks.
-Witaj -dziadkowie uśmiechnęli się i powrócili do zawziętej rozmowy z moimi rodzicami.
-Jest coś do jedzenia? -zmarszczyłam brwi i spojrzałam na stół na którym znajdowało się wino, pięć kieliszków, dwie szklanki moich sióstr, parę soków, owoce i różne przekąski przed daniem głównym.
-Jeszcze nie -Aleks wzięła łyk soku
-Wino? -wzięłam do ręki butelkę -nic lepszego się nie dało -zaczęłam po raz kolejny narzekać na gust alkoholowy moich rodziców -Jack Daniels mógłby być, a nie jak zwykle czerwone wino -odłożyłam butelkę z niechęcią i do małego kieliszka nalałam sobie soku
-Avril -ojciec popatrzył z niesmakiem na małe naczynie napełnione sokiem
-No co? -zmarszczyłam czoło i upiłam łyka
-To nie jest kulturalnie.
-Kulturalnie to nie jest czekać tyle na jedzenie -odgryzłam się na co ojciec pokręcił głową z niedowierzaniem. Po chwili rodzice przynieśli jedzenie, był to homar, wszyscy nałożyli sobie po trochę wszystkich sałatek, ryby, pieczonych jabłek, ziemniaków z koperkiem. Kolacja minęła błyskawicznie, w dosyć przyjemnej atmosferze jak na takich nudziarzy, i ludzi którzy tylko i wyłącznie zajmują się medycyną, a wyjątkiem jest mój ojciec który jest prawnikiem.
-Avril -moja babcia, kardiolog upiła łyk wina -drogie dziecko, wyjeżdżasz stąd?
-Tallahassee to jest piękne miejsce, ale jednak może uda mi się studiować w Kalifornii -mruknęłam od niechcenia ale w głębi duszy uwielbiałam mówić o moich planach na przyszłość, chodź wiązały się one również z medycyną więc mogło to nie być ciekawe jak dla mojej rodziny.
-A co?
-Medycynę, a co by innego -zaśmiałam się
-To kocha cała nasza rodzina -dziadek posłał mi uśmiech -no przepraszam, nie całą -popatrzył z uśmiechem na mojego ojca
-Dziecko a jaka specjalizacja?
-Hohoho wychodzicie za bardzo w przyszłość -klasnęłam dłońmi
-Ale w stronę chirurga tak jak Twoja mama czy jak my -kardiolodzy? Może kardiochirurgia?
-Nie wiem, coś z chirurgią, ale dokładnie co to zobaczę na studiach, za dużo chcecie wiedzieć -wstałam od stołu -przepraszam ale jestem umówiona -pożegnałam się z rodziną i biegiem popędziłam do swojego pokoju. Ściągnęłam z siebie eleganckie ubrania i ubrałam mniej formalne /klik/. Wzięłam kluczyki do swojego czarnego Land Rovera i szybko wyjechałam z podjazdu do domu. Jechałam słuchając różnych piosenek które leciały w radiu i podśpiewując sobie niezbyt umiejętnie każdą z nich. Zaparkowałam samochód na kraju ulicy, stawiając go za białym Mercedesem. Zadzwoniłam domofonem i pchnęłam furtkę. Przeszłam ścieżką zrobioną z powtapianych kamieni. Weszłam po paru drewnianych schodkach i otworzyła mi drzwi Satiana.
-Hej -weszłam do domu gdzie rozbrzmiewała głośna muzyka
-Cześć Av, myślałam że nie przyjdziesz -weszłyśmy do wnętrza domu gdzie nasi znajomi pili drinki, albo co nie którzy poruszali się w rytm muzyki
-To jakiś nowy? -wskazałam na siedzącego tyłem chłopaka
-To ten przystojny chłopak, o którym Ci mówiłam. Zna się ze wszystkimi tutaj. -zrobiła mi mojito -proszę.
-Dzięki. Idę się z nim poznać -wzięłam łyk trunku i skierowałam się w stronę ciemnej kanapy.

1 komentarz:

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock