piątek, 16 maja 2014

Rozdział V

-Av! -Aleks bez zabawy w pukanie, wparowała do mojego pokoju.
-Jezu, czego Ty chcesz o- podniosłam się na łokciach na łóżku, i spojrzałam na budzik -10 w sobotę?
-Przyszła do Ciebie jakaś dziewczyna. Nazywa się Blee, i mówi że musi się z Tobą spotkać. -Zdjęła ze mnie kołdrę, która była w białej poszewce.
-Powiedź jej żeby poczekała w salonie, zaraz zejdę. -Ciemnowłosa dziewczyna podeszła pod drzwi. -A są rodzice?
-Nie ma. Mama musiała jechać do kliniki, a ojciec ma dzisiaj paru klientów. -Wyszła z pokoju, a ja pędem poderwałam się z łóżka w poszukiwaniu ciuchów. Wykonałam poranną toaletę, rozczesałam pasma długich włosów i ubrałam ciuchy, które przygotowałam parę chwil temu /klik/. Zeszłam na dół i ruchem ręki zwołałam dziewczynę do swojego pokoju.

-Hej. -Blee z założonymi rękami na klatce piersiowej, dokładnie się rozglądając po mijanych pomieszczeniach, weszła do mojego pokoju.
-Darujmy sobie zwroty grzecznościowe. Czego chcesz? -Stanęłam przy dużym, szklanym oknie na całej ścianie, bacznie obserwując poczynania dziewczyny.
-Byłam u Mata. Dlaczego nie może jeszcze wyjść?
-Nie jestem lekarzem, nie wiem tego. Ale jego parametry życiowe pewnie na to nie pozwalają.
-Ale niedługo będziesz, myślisz że nie wiem?
-Skąd to wiesz?
-Nieistotne. Jest mu potrzebna operacja, i jeżeli chcesz uniknąć zbędnych problemów to powiedź swojej mamusi, że chcesz asystować w tej operacji. -Popatrzyła na mnie z bezczelnym uśmieszkiem na, mocno pomalowanych na czerwono, ustach.
-Słucham? -Krzyknęłam. -Jak Ty to sobie wyobrażasz? Nie jestem lekarzem, Blee! Chcesz go narazić na takie niebezpieczeństwo? Myślałam że chcesz dla niego dobrze.
-Chce. Ale jeżeli to nie Ty chcesz leżeć na tym łóżku, to po prostu zrób to a ja dam Ci spokój.
-Nie będziesz już tu przyłazić?
-Nie.
-Okej. Kiedy ta operacja?
-No ma być za dwie godziny. Więc jedź już lepiej. -Wyszła z pomieszczenia a ja wzięłam kluczyki, i podążyłam zaraz za nią.

*
-Mamo! -Wpadłam do jej gabinetu w szpitalu jak strzała.
-Avril, co się stało? -Wstała z fotela i poprawiła marynarkę.
-Operacja tego chłopaka, postrzelonego. -Żywo gestykulowałam rękoma.
-No, i co z nim? -Podniosła brwi do góry.
-Chciałabym asystować. To dla mnie duża szansa. Jeżeli mi na to pozwolisz, uniknę rok studiów, które nie jest mi potrzebne. W końcu nie będzie tam medycyny tylko anatomia i te sprawy.
-Córcia, nie wiem. To nie jest najłatwiejszy przypadek. Ale jeśli by Ci poszło.. -zamyśliła się na chwilę. -No to gdyby porozmawiać z dziekanem. -Usiadła przy biurku i położyła dłonie na blacie biurka. -Nie poszłabyś na studia. I to by była cholernie duża dla Ciebie szansa... -Popatrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem. -Idź się przebierz. -Wybiegłam z pokoju i szybkim krokiem, skierowałam się do lekarskiego. Nieśmiało weszłam, a przy biurku siedziała poznana mi już chirurg, Eva.
-Dzień dobry. -Stanęłam przy biurku.
-Witaj Avril. -Podniosła głowę znad pliku papierów.
-Em, mogłaby mi pani dać uniform do operacji?
-Asystujesz? Odważnie, no ale słyszałam o Twoich studiach. Tutaj. -Podeszła do komody, z jasnego drewna, i wyciągnęła jedno opakowanie niebieskiego stroju, sterylnie zapakowanego. Pochwyciłam je, i poszłam się przebrać. Gdy byłam już ubrana, pożyczyłam od miłej kobiety crocsy i podążyłam na blok operacyjny.
-Dobrze że jesteś. -W myjni, czekała na mnie matka.
-Spóźniłam się? -Popatrzyłam przez szybę, na anestezjologa, który zajmował się postrzelonym chłopakiem.
-Nie. -Przystąpiłyśmy do mycia rak. -Tętniak aorty, będziesz na hakach. Mam nadzieję że nie będzie niespodzianek. -Podniosłam ręce do góry by zachować sterylność i weszłyśmy do sali. Stanęłam po przeciwnej stronie stołu, spoglądając prosto w oczu, skupionej chirurg przed sobą.
-Maciej, to moja córka. Dzisiaj mi asystuję. -Chłopak uśmiechnął się pod maską ochronną. -Możemy zaczynać?
-Oczywiście, pacjent jest gotowy. -Poprawił jego zmierzwione włosy.
-Tnę. -Popatrzyła się na mnie a ja kiwnęłam głową, i dostałam haki od instrumentariuszki. -Skalpel. -Wykonała cięcie w okolicy pachwiny. -Co teraz robię?
-Zakładasz wkłucie. -Rzuciłam twardo, patrząc na wnętrzności człowieka.
-Gdzie? -Podniosła brwi.
-Poniżej tętniaka.
-Okej. -Posłała mi ledwo dostrzegany uśmiech.
-Wprowadzam stent-graft. -Spojrzała na Maćka.
-Nie ma przeciwwskazań. -Spojrzał na aparaturę. Wykonała szybkie, i sprawne manewry narzędziami.
-Okej, jest w porządku. -Spojrzała na ekran. -Zaszywaj. -Spojrzała na mnie.
-Jesteś pewna?
-To tylko zaszycie, jestem obok.
-Proszę szew niewchłanialny. I wykonam... -Zmarszczyłam czoło. -Cholera, nie wiem. Śródskórny?
-Może być, zaszywaj. -Wzięłam igłę, i zaczęłam dziergać dosyć małą ranę po zabiegu. -Przewieźcie go na OIOM, i monitorujcie.



2 komentarze:

  1. OMG Avril operowała, świetne ;3
    Kinga xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. W odpowiedzi na Twoje pytania: tak, daje bardzo duże efekty :) Nie ma tej niechcianej obwisłej skóry (nw jak to opisać xd) po prostu sylwetka się rzeźbi, Twoich nie robiłam, ale zobaczę z ciekawości,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock